niedziela, 19 października 2014

Co jest dla mnie najważniejsze?

Otrzymałam pytanie (pisownia oryginalna):
Jak z ta otwartością skoro blokuje się mieszkańców gminy i nie pozwala na stawianie pytań w kampanii. Czy nie jest nepotyzmem wystawianie swojego męża jako kandydata do rady gminy, jeśli kandyduje się na wójta. Sytuacja hipotetyczna żona wójt, mąż na przykład przewodniczący rady. Czym to się różni od kandydowania na funkcję wójta i radnego powiatu.

Moja odpowiedź:
Nepotyzm słownikowo to «faworyzowanie krewnych i przyjaciół przy obsadzaniu wysokich stanowisk i rozdawaniu godności przez osoby wpływowe» 2. «w średniowieczu i odrodzeniu: system uprzywilejowania przez papieży ich krewnych». To tyle tytułem rzekomo  rozdawania przeze mnie stanowisk i godności. J W przypadku okręgu nr 7 gdyby mój mąż nie wyraził zgody okręg miałby jednego kandydata. Czy to służyłoby dobrze demokracji?. Nie wiemy nic o innych mieszkańcach zainteresowanych kandydowaniem do Rady Gminy. Rozmawialiśmy z ludźmi. Przedstawiona sytuacja hipotetyczna zaręczam, że nigdy się nie zdarzy. My patrzymy na to inaczej: o wyborze/lub nie na radnego decydują mieszkańcy Strachówki i Piask. O wyborze na Wójta decydują mieszkańcy całej gminy. Jeśli nie uzyskam poparcia na stanowisko Wójta, to nasi sąsiedzi i inni z okręgu nr 7 chcą, aby reprezentował ich Sylwek, nie Pani Janka. Chcą mieć wybór. Jeśli mieszkańcy zdecydują o moim wyborze i o wyborze męża razem z mieszkańcami zastanowimy się, czy tak zostanie. Wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców, którzy prosili, żebym ja kandydowała, i na stanowisko Wójta i do Rady Gminy. Pytanie o różnicę jest dziwne: ja i mąż to dwie różne osoby i funkcje się nie wykluczają. Funkcja radnego powiatowego i wójta się wyklucza. Czy to znaczy, że Piotrowi jest wszystko jedno, gdzie przez cztery kolejne lata będzie „zasiadał” byleby nie wypaść z polityki? A przecież jego komitet jest ponoć apolityczny? Ja podjęłam zdecydowaną decyzję, że nie mogę mieć rozdwojonej „jaźni” w kandydowaniu. Wiem, czego chcę i wiem, że mieszkańcy muszą wiedzieć na jakie stanowisko mnie wybierają. Mnie zależy na tej Gminie, nie na funkcjach, stanowiskach, byleby dotrwać do kolejnych wyborów. Co zdecydują tak będzie. Byleby uczciwie i bez niezrozumiałych „ruchów” typu: kandyduje i Pani Basia od Piotra i ktoś w tym samym okręgu od Pana Kazimierza (i to teściowa siostry Piotra). Albo od Piotra jest pani Irena, a od Pana Kazimierza – Pan Kazimierz. Albo Piotr kandyduje i na Wójta i do Rady Powiatu, a chce aby wygrał ktoś inny do rady Powiatu. Po co wprowadzać ludziom taki zamęt i przeszkadzać Pani Basi, albo pani Irenie?
I ostatnie: nie blokuję mieszkańców tylko zablokowałam Ciebie za bezpardonowe, niemerytoryczne wpisy. Znam je z bloga, bezpośrednich rozmów, facebooka (też mnie zablokowałaś dawno temu i nie robię z tego tytułu wyrzutów wszem i wobec). Blokuje się osoby, które nie rokują dialogu. Musisz być też gotowa do braku komentowania Twoich „zaczepek”, czy pytań, bo rusza kampania pozainternetowa, więc nie będę dostępna w Internecie. Czas na kontakt bezpośredni. Poza tym jesteś stronnicza, angażujesz się jako dyrektor publicznej szkoły w kampanie polityczne, a powinnaś być neutralna (mieć swoje poglądy i zagłosować na konkretnego kandydata to coś innego niż czynnie „uprawiać” politykę i pomagać jednemu z kandydatów, a drugiego „atakować” i mu przeszkadzać. Czyli jesteś zainteresowana bezpośrednio w utrzymanie obecnego status quo, co Cię dyskredytuje jako obiektywnego wyborcę. Ty już wybrałaś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz