Na sesji usłyszeliśmy szerokie, jak zwykle, sprawozdanie z działalności Wójta. Było i o podjętych zarządzeniach, i o wizytach, udziale w uroczystościach, spotkaniach.
Dużo ciepłych, należnych słów podziękowań otrzymała sołtys Jadwisina za przygotowania otwarcia świetlicy wiejskiej w Jadwisinie. Równie dużo usłyszeliśmy o wizycie delegacji międzynarodowej studyjnej dotyczącej efektywności działania Programu Integracji Społecznej w naszej gminie.
I tu chcę się zatrzymać. Bo małostkowość ludzi zasiadających na najwyższych szczeblach w naszej gminie zatacza coraz szerszy krąg. I naprawdę nie chodzi tutaj o mnie, bo ja sobie nieźle radzę, zaprawiona w bojach, z niedostrzeganiem mojej pracy społecznej, czy zaangażowania. Chodzi o elementarną uczciwość w relacjach międzyludzkich. Uwagę już na to zwrócili nawet ludzie z zewnątrz. Mówi się głośno o tym, że jestem z rozmysłem pomijana, czy też moja rola jest niezauważalna przez m.in. Wójta. Za chwile może dotknąć to każdego "konkurenta", czy osoby nie klaszczącej Wójtowi, albo innej ważnej osobie.
To źle świadczy i nie wpływa na dobry wizerunek gminy. Kategoryzowanie ze względu na nazwisko nie świadczy dobrze o klasie politycznej czy osobistej.
Moje działania społeczne są najwyraźniej niewygodne i traktowane z punktu widzenia zagrożenia dla władzy. A powinny być postrzegane jako wartość dodana dla naszej gminy.
Skąd ta moja refleksja?
Otóż Wójtowi "wypadły" dzisiaj w sprawozdaniu, co najmniej dwie kartki z kalendarza: 31 sierpnia i 14 września. Jestem przekonana, że nie bez powodu:
31 sierpnia, bo byłby zmuszony podziękować mnie i Państwu Bąkowskim z Annopola za zorganizowanie jedynej uroczystości patriotycznej na terenie gminy z okazji 75 rocznicy wybuchu II wojny światowej? A 14 września, bo musiałby wspomnieć, że na dożynkach Radna Gminy otrzymała tytuł "Społecznik Roku na terenach wiejskich Ziemi Wołomińskiej"?
Druga sprawa to niepowiadomienie Stowarzyszenia Przyjaciół Strachówki o wizycie grupy międzynarodowej wizytującej gminę po Programie Integracji Społecznej (stowarzyszenie jest "dzieckiem' tego programu, ja sama napisałam kilka projektów dla biblioteki i grupy z której potem reaktywowało się Koło Gospodyń Wiejskich, prowadziłam kronikę działań, realizowałam z Anią dwa projekty). Efektem miała być integracja społeczna. A jak jest za rządów tego Wójta? Nawet nie zna dokładnie ciągłości zdarzeń efektów programu i zapomniał dodać, ze Program był w całości realizowany w poprzedniej kadencji.
Z drugiej strony gołym okiem było widoczne, jak Wójt "pęka z dumy", gdy radna i sołtys jednego z sołectw zaczęli chwalić i dziękować Mu za remont drogi. A dawno już uznaliśmy, że wykonywanie obowiązków jest czymś normalnym. I jak powiedział dojrzały polityk naszego regionu (gdy zaczęto mu dziękować na jednej z sesji): "Za co Wy mi dziękujecie? Przecież to moja normalna praca".
Moja praca, którą uczyniłam niejako tematem tego wpisu, jest pracą społeczną i tej kategorii nie podlega.
No cóż, jaka władza taki styl.
Moje więc kolejne pytanie: czy chcemy brnąć w taki styl rządzenia?
Przywroćmy wysokie standardy relacji międzyludzkich w naszej gminie. O to proszę.